wtorek, 17 maja 2011

Żona prawie idealna


Ciężko mi zrozumieć to, że każdy ogląda jakiś serial, a często jest tak że wyśmiewamy się z innych oglądających. Tak więc ja przyznaję się – oglądam. Znalezione, nie kradzione chciało by się rzec patrząc na kolejne seriale, które pojawiają się na polskim rynku. Ciężko o oryginalny pomysł twórcy, raczej są to kalki lubianych zagranicznych produkcji. Tak też jest w przypadku serialu o Klubie szalonych dziewic emitowanym w TVN. Chociaż nie posiadam telewizora w domu, z pomocą przyszedł mi internet i nie ukrywam, obejrzałam całą serię raczej z ciekawości (kiedy ‘bańka mydlana”- czyli życie Darii- pęknie), niż z ogólnej fascynacji scenariuszem czy grą aktorską.
Jakiś czas temu w Zadrze w jednym z artykułów pojawił się zarzut co do KSD, że był promowany jako nowatorski i pokazujący niebanalne historie, równie niebanalnych kobiet, jednak jest on kolejną miałką serią. Nie do końca się z tym zgadzam.


Dla nie wtajemniczonych, krótkie wprowadzenie z fabuły. Jest to historia 4 przyjaciółek, które znają się od wielu lat, a jednak ich przyjaźń trwa i ma się dobrze. Każda z nich jest inna, inaczej toczą się ich losy, jednak łączy je jakaś magiczna więź, dzięki której rozmawiają ze sobą o wszystkich sprawach, nawet tych najbardziej osobistych. Ten opis nie brzmi zbyt zachęcająco i w sumie taki właśnie jest ten serial, w pewien sposób banalny. Jednak kiedy przyjrzymy się jednej z bohaterek można coś docenić, w tej po mimo wszystko dość oklepanej fabule.
Daria Braniecka (grana przez Dominikę Łakomską) jest żoną i matką 2 dzieci. Jej mąż doceniony i dobrze zarabiający lekarz jest jedynym żywicielem rodziny. Zaczyna się jak historia przeciętnej gospodyni domowej. I w zasadzie przez kilka pierwszych odcinków nic nie wskazuje na to, że los bohaterki się zmieni, i to z własnego wyboru. Jest ona raczej bierna i jakby ciągle w cieniu swojego męża. W kontaktach z przyjaciółkami pytana o to czemu poświęca się dla męża mówi, że tak powinna, że jej z tym dobrze, że lubi spędzać czas w domu. W pewnym momencie zaczyna jednak zauważać, że mąż nie poświęca jej uwagi, i że ona sama jest jakby uwięziona w roli, którą przecież sobie wybrała. Wtedy właśnie zaczyna się przełom- m.in. okazuje się że Daria prowadzi bardzo znanego bloga z erotycznymi opowiadaniami i dostaje dzięki temu blogowi propozycję pracy w czasopiśmie, do którego ma pisać tego typu opowiadania. Kolejną zmianą jest kochanek, z którym spotyka się czasem nawet kosztem kontaktu z własnymi dziećmi. 


Czy to Matka Polka, czy jednak nie? Można by powiedzieć, że zdecydowanie nie, ale jednak w ostatnim odcinku bohaterka wraca do męża, być może również do poprzedniego trybu życia…Tak czy siak miło zobaczyć polski serial z postacią pokroju Darii, która wyrywa się z roli matki i żony na rzecz odrobiny szaleństwa i zrozumienia samej siebie.

Do rozmyślań na temat tej postaci natchnęła mnie również przypadkowa wizyta na stronie poświęconej konkursowi na „żonę idealną”. Polegało to na tym, że należało napisać czym naszym zdaniem powinna charakteryzować się żona idealna. Odpowiedzi były rożne, śmieszne, przewidywalne, a jedna dość przerażająca. Młoda mężatka napisała, że po ślubie postanowiła zostać w domu z dzieckiem i zajmować się nim i domem. Starała się być idealna we wszystkim co robiła (łącznie z przynoszeniem zimnego piwa mężowi siedzącemu przed TV), bo sądziła, że dzięki temu on będzie szczęśliwy. Po jakimś czasie mąż nie wytrzymał i powiedział, że dłużej tego nie zniesie, że nie liczy się dla niego porządek, tylko wspólny spacer, nie pranie wyprasowane na czas, a obejrzenie razem dobrego filmu itd. No i na szczęście dla ich związku dziewczyna się opamiętała i przestała starać się być idealną. 

I choć mój narzeczony bardzo lubi kino, szczególnie niezależne i artystyczne oraz niezależną muzykę, która czasem nie różni się wiele od szmerów wydawanych przez nasze koty. Choć szczerze nienawidzi komedii romantycznych i seriali, w szczególności ,,oper mydlanych”, to mój nowy serial, który właśnie znalazłam w Internecie i z dumą mu zaproponowałam jako alternatywny sposób spędzenia czasu postanowił oglądać razem ze mną. Oboje wiemy, że moglibyśmy w tym czasie rozwijać jedną z wielu naszych pasji i twórczo i kreatywnie spędzać cały dzień, być wręcz idealni. Jednak gdy udostępniają kolejny odcinek serialu, w każdy dzień roboczy po 18, oboje już bez pytań siedzimy przed komputerem, zamykamy oczy z zażenowania, śmiejemy się z płytkości i miałkości a na koniec pytamy się dlaczego właściwie to oglądamy? A odpowiedź podobnie jak w przypadku ,, młodej mężatki” z konkursu może być taka sama. Chyba nie potrzebujemy być idealni. 


Warto zajrzeć 
„Mlode wilki” polskiego kina. Kategoria gender w debiutach lat 90.; Radkiewicz Małgorzata
Rubryki w Zadrze : Serie z telewizora i Kobiety serialowe





1 komentarz:

  1. bardzo fajny wpis i super dobra puenta. Ja zauważyłam, patrząc na własne doświadczenia, że dążenie do ideału jest często destruktywne i czyni nas nieszczęśliwym. Że piękno i wolność polega właśnie na tym co nie jest idealne...

    Pozdro666!

    OdpowiedzUsuń