środa, 15 czerwca 2011

Czekanie na ..., czyli jak docenić czas "marnowany" w kuchni

Staram się dość dobrze gospodarować czasem wolnym, bo czym więcej rzeczy do zrobienia, tym więcej przecież można zrobić. Dzień po dniu mija czasem z prędkością światła i aż trudno uwierzyć, że już kolejny tydzień za mną. Coś co dziś wydaje się odległe, już za chwilę będzie bliskie. Od jakiś czas temu zaangażowałam się dość mocno w pracę w ośrodku dla uchodźców. Wyjazdy tam dają mi zawsze dużo do myślenia. Po ostatniej wizycie kiedy to spędziłam tam parę dni i nocy odczułam poniekąd na sobie, coś co wcześniej tylko obserwowałam- a mianowicie nieustanne czekanie. 

My kiedyś też żyliśmy jak Niebiescy ludzie




Podczas rozmowy, którą odbyłam niedawno z bliską mi osobą usłyszałam słowa wypowiedziane kiedyś przez członka ludu Bereberes "Wy macie zegarek a my mamy czas". Od razu pomyślałam: jak to możliwe, że faktycznie my już na nic nie mamy czasu? Albo mamy czas, ale nieustannie go planujemy, nadrabiamy stracony czas, albo wyprzedzamy go dalekosiężnymi planami? A do tego czujemy nieustannie płynący czas- zawsze nam trochę ucieka, czujemy że jesteśmy coraz starsi itp. Bereberes, czyli Ludzie niebiescy (ze względu na kolor ich szat, które farbują im skórę na niebiesko) lub też Ludzie chmur (gdyż kierują się chmurami w poszukiwaniu deszczu) zamieszkują Saharę i są nomadami. Żyją powoli, dzień po dniu rozglądając się w poszukiwaniu miejsca, w którym można się osiedlić. Traktują czas jakościowo, nie ilościowo. Nie pędzi on tak jak u nas, lecz raczej powoli, dostojnie przemija. Oni nie potrzebują zegarka żeby żyć, telefonu komórkowego, żeby załatwiać codzienne sprawy, czy maila, żeby mieć kontakt ze światem. Oni po prostu idą, piją co wieczór herbatę i szukają deszczu. Nikt ich nie popędza, nikt nie odczuwa presji, że musi coś zrobić na wczoraj...Po prostu czekają na deszcz. Ten sam wcześniej cytowany człowiek powiedział "Na pustyni nie ma korków (zatorów), bo nikt nikogo nie wyprzedza." Sprawa niby oczywista, ale z drugiej strony wcale nie, aż taka prosta. Bo jak dziś możemy sobie wyobrazić fakt nie czucia presji otoczenia, żeby być lepszym, doskonalszym- pierwszym. Jak wyobrazić sobie brak pośpiechu każdego dnia, jeśli wiemy że nasz cały współczesny świat tak właśnie działa? Czy kiedykolwiek będzie możliwy powrót do takiego podejścia do kwestii czasu?


Jaki dziś dzień?

Dzień w ośrodku dla uchodźców ciągnie się w nieskończoność. Ludzie starają się zabić czas i niczym europejscy Niebiescy ludzie, po prostu czekają. W ich przypadku nie deszcz jest celem, a status uchodźcy. Jednak trwanie jednych i drugich bardzo się rożni. Ludzie chmur żyją tak od dawien dawna, taki los to dla nich normalna kolej rzeczy. Uchodźcy zaś starają się przetrwać w nowej dla nich sytuacji. Sytuacji stagnacji i ciągłego myślenia o upragnionym celu. Wstawanie rano jest już często tylko rytuałem do którego kiedyś przywykli, bo przecież teraz kiedy nie mają swojego normalnego życia, życia pełnego wyzwań i obowiązków, mogliby równie dobrze przespać ten czas oczekiwania. Spacerowanie i rozmowy z sąsiadami z początku miłe po pewnym czasie okazują się jedną z niewielu rozrywek. Stałe godziny posiłków, programy telewizyjne, gry komputerowe dopełniają tylko niezbyt długą listę spraw do załatwienia każdego dnia. Będąc tam mam poczucie, że w takim miejscu łatwo jest stracić rachubę czasu. Niestety jednak nie oznacza to niczego miłego, niczego co mogłoby przypomnieć nam czasy, kiedy zegarek nie był naszym wrogiem.




Czas jako produkt

Gdyby można było kupić czas, myślę że wielu ludzi zrobiłoby to z chęcią. Niejednemu z nas zdarzało się oszukiwać czas, dawać go sobie na przemyślenie czegoś, czy po prostu odkładać coś w czasie (zostawiać na później). Człowiek z ludu Berberes powiedział również, na pytanie co uderzyło go najbardziej podczas pierwszej podróży po Europie, że zląkł się kiedy zobaczył ludzi biegnących na lotnisku. W jego światopoglądzie oznaczało to jedno - zbliża się burza piaskowa, trzeba uciekać tak jak pozostali. To przerażające, że jesteśmy tak rożni, że nas przeraża opanowanie, trwanie, spokój. Niejednokrotnie na Bałkanach odczuwałam złość kiedy ktoś proponował kawę po tym jak  spóźnił się na spotkanie lub po mimo pośpiechu i ogólnego zamieszania mówił z opanowaniem o czymś mało istotnym w tym momencie, jakby na chwilę zapominając co tak naprawdę się dzieje. Bo jak zrozumieć takiego człowieka? Przecież jak czas ucieka to trzeba go gonić! Przecież czas ma wartość, a wiadomo że to co cenne trzeba szanować, a szacunek to nieustanne myślenie o wartości i ulotności czasu.





Poczekamy, zobaczymy. 

To jedno z niewielu powiedzeń, które pokazują, że jednak nie zawsze czas ucieka. Że jednak czasem dobrze poczekać dać "wolną rękę" czasowi, "zaufać" mu. Każdy jednak wie jakie czekanie potrafi być męczące i jak długa czasem wydaję się nam minuta, jeśli zależy od niej coś bardzo ważnego, jeśli czegoś się boimy. Jak więc wyobrazić sobie lata składające się z takich minut? Kiedy wracam z ośrodku i mam w głowie mętlik, zaczynam zdawać sobie sprawę jakie to szczęście, że mogę niekiedy pędzić za czasem, denerwować się, że mija tak szybko i nie czekać...I choć często myślę, że np. za dużo czasu spędzam w kuchni, na bazarze, myśląc o tym co ugotuję itp. to przecież jest to nieodzowna część mojego życia. Jest to coś co (mam nadzieję) już wpisałam na stałe do mojego życia i będę zawsze mogła się denerwować, że tak jest. Będę mogła się denerwować, że muszę się śpieszyć z robieniem zupy po między kilkoma innymi ważnymi sprawami do ogarnięcia, bo prawda jest taka, że pośpiech to stan normalny. Stan, który przypomina mi o tym, że czymś się interesuje, że mam jakieś ambicje, że wokoło dzieje się tyle ciekawych rzeczy. Jest to smutna prawda, ale zaczynam godzić się z tym, że tak po prostu jest i zapewne będzie. A ludzie Bereberes, tak samo jak uchodźcy będą coraz bardziej kontrastować swoim sposobem przeżywania czasu z resztą świata, która ciągle gdzieś biegnie.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz